poniedziałek, 15 marca 2010

Drrryn dryn...

Każdy chyba ma sporo w pamięci odebranych nie swoich sms i nie swoich telefonów. No, tak jakby nie, że podkradanych celowo. O, takie dziwne zrządzenie losu, że ktoś pomylił numer. A przyszło mi to nie bez powodu do głowy. Dostałam sms „Dobrej nocy Kasiu.” I nie wiem czy wrodzona głupawka czy altruizm pchnął mnie do odpowiedzi. Po pierwsze (primo) może Kasia czekała na tego sms i teraz jej przykro, że go nie dostała, a nadawca nie wie czemu Kasia się boczy? Po drugie (primo) może nadawca oczekiwał odpowiedzi i teraz się niesłusznie boczy na Kasię? No, tak czy siak nie mogłam pozostawić tej relacji międzyludzkiej (bo przecież nie mam w sumie cienia pewności, że to para mieszana) w takim zawieszeniu. Albo może zwyczajnie miałam ochotę zrobić coś głupiego i odpisałam iż muszę z rana zmartwić, że Kasia nie otrzymała wczoraj życzenia dobrej nocy. Hmm Jasne, może to niezbyt mądre, ale musicie przyznać że przyświecała mi dobra intencja ;)

No, i w związku z powyższym przyszły mi do głowy wszystkie dziwne telefony i sms. Przytoczę dwie historyjki, bo te zawsze mnie rozśmieszają.

Historyjka nr 1

Byliśmy małżeństwem z kilkuletnim stażem i dorobiliśmy się wreszcie własnego gniazdeczka. A gniazdko bez łączności ze światem nam nie wystarczyło, wiec założyliśmy sobie telefon. Nowe mieszkanie, nowy powód by się dobrze bawić. Goście, żarełko, toasty co by się nie rozeschło, śmichy chichy. Drrrryn dryn. Odbieram.

- Magda?

- Magda – przyznaję zresztą zgodnie ze stanem faktycznym.

- Ty mnie pewnie nie poznajesz? - słyszę w słuchawce zaczepny radosny głos.

- No, nie. - znowu przyznaję zgodnie z prawdą w głowię przeszukując nerwowo listę wszystkich niezaproszonych znajomych, którzy mogliby chcieć wypróbować nasze nowe łącze.

- Zgaduj!

- Yyyy – wyrywa mi się z głupia frant, a potem kilka imion, bo może ten czy tamten?

- Nie! - pada radosna odpowiedź po drugiej stronie kabelka. - Podpowiem Ci. Dyskoteka w (tu pada nazwa niezbyt odległej lokalnej stolicy łubu dubu.)!

Tu muszę wyjaśnić. Jako nobliwa mężatka i matka ;) nie bywałam na żadnych dyskotekach, a wcześniej zaliczyłam kilka klasowych potańcówek i szkolnych dyskotek i to całe moje doświadczenie w tej materii.

- Przykro mi, ale to pomyłka. - odpowiadam z lekkim zakłopotaniem, że całe towarzystwo przestało wznosić toasty i z głupawym uśmiechem przysłuchują się mojej dziwnej rozmowie.

- Pomyłka? Niemożliwe. Dyskoteka w ... Nie pamiętasz??? - facet po drugiej stronie nie daje za wygraną.

- Nie bywam na dyskotekach. - tu już towarzycho zachichotało lubieżnie.

- Magda?

- Magda.

- No, to nie może być pomyłka! - gość jest więcej niż pewny – byłaś z Anka Jakąśtam.

- Nie znam Anki i na dyskoteki nie chodzę. Przykro mi, ale to pomyłka.

- Niemożliwe. Mieszkasz (tu pada mój adres z dokładnością do jednej cyferki nie mniej bez literki, ale w chwili owej zupełnie umknęło to mojej uwadze)

- No, tak, ale to i tak pomyłka. A jak ja się nazywam? - pytam gościa z nadzieją, że to wreszcie wszystko wyjaśni.

- Nie pamiętam, ale wszystko sie zgadza. - zaczął tracić grunt.

- A to jednak pomyłka, przykro mi. Do widzenia. - powiedziałam najmilej lak potrafiłam.

Do dziś nie umiem odpowiedzieć czemu dałam się wciągnąć w tą zbędna pogadankę, zostawiając po drugiej stronie gościa z przeświadczeniem, że panna zrobiła go w jajo. Udało mi się później ustalić, że w sąsiednim bloku o numerze łudząco podobnym do naszego ludzie zrezygnowali z telefonu stacjonarnego i trafił on (w postaci numeru oczywiście nie aparatu hehe) do nas. Inna sprawą, że w tamtej rodzinie też była Magda tyle, że pewnie z 10 lat młodsza:))) A towarzystwo moje i tak miało ubaw, że za plecami Ślubnego pląsam na potańcówkach:))))

Historyjka nr 2

Przybiegła do mnie szefowa.

-Dokumentacja prawie gotowa, a zapomnieliśmy o uzgodnieniach z wojskiem. Pojedź do nich, użyj uroku i załatw to najszybciej jak się da. - powiedziała z rozbrajającym uśmiechem.

Polecenie służbowe, to trzeba działać. Jedna bramka, druga bramka, przepustka i juz znalazłam się pod ostatnią wojskową portiernią.

- Chciałabym się spotkać z oficerem Iksińskim w sprawie uzgodnień.

- Proszę poczekać.

Pan wykonał telefon, z którego wynikało, iż cel mojej wędrówki jest zajęty i mnie nie przyjmie, ale żebym zostawiła papierki. Z rozbrajającym uśmiechem (w końcu polecenie służbowe) powiedziałam, że mi baaardzo zależy żeby osobiście spotkać sie z oficerem. Przemiły młody człowiek wzruszył ramionami, uśmiechnął się również i powiedział wyciągając do mnie słuchawkę:

- Niech pani sam z nim porozmawia.

Dwa sygnały i....

- Czego kurwa znowu... - usłyszałam zniecierpliwiony głos. Zaśmiałam się głośno w słuchawkę przerywając kolejną falę przekleństw.

- Dzień dobry. - dołożyłam do perlistego śmiechu. - Ja w sprawie uzgodnień, chciałabym się jednak spotkać.

- Bardzo panią przepraszam. Zaraz przyjdę – usłyszałam zakłopotany głos.

Po chwili na miejscu był przemiły młody oficer, tłumacząc sie gęsto, że maja identyfikację i był pewny, że to pan z portierni. Zatrzepotałam rzęskami i promieniałam radością, że nic ale to zupełnie nic sie nie stało, że rozumiem i że ja przepraszam że nalegam ale mi bardzo ale to bardzo na czasie zależy. Oficer teraz był bardzo zajęty, bo miał bardzo ważne spotkanie, bo delegacja Bóg jeden wie skąd i że on teraz naprawdę nie może, ale za dwie godziny to on mi i uzgodnienia zrobi i kawę z przyjemnością postawi i w ogóle i w ogóle ... Za kawę podziękowałam, bo obowiązki wzywają, ale po uzgodnienia przyszłam i podziękowałam z całego serca za tak miłe i szybkie przyjęcie itd. itp.

I tylko szefowa zrobiła wielkie oczy, że uzgodnienia są gotowe JUŻ :))))

A pisząc ten tekst dostałam odpowiedź na poranny sms. Po krótkich wyjaśnieniach pomyłki i życzeniu miłego dnia dostałam sms „Napiszesz mi jak masz na imię? I skąd jesteś?” Nie napisałam, ale podziękowałam za miła pogawędkę z rana. Co będę Kasi konkurencję robić ;)))

1 komentarz:

  1. Ach te telefony...:D Cała masa zabawnych pomyłek :D
    Pozdrawiam :))))

    OdpowiedzUsuń