czwartek, 25 marca 2010

Jeszcze raz...

... będzie o wieku i punkcie widzenia.
Uroda to coś co dostajemy od... hmm matki, ojca, matki natury albo czegoś tam jeszcze. I nie mówię bynajmniej o urodzie w kontekście piękna, jedynie o całokształcie. To trochę jak z pogodą. Planujesz urlop myślisz "oby była pogoda". Ależ będzie, a czy ładna to się okaże. Tak też jest z urodą. Każdy jakąś tam ma. Ja na ten przykład mam ponoć urodę … no nazwijmy ją złudną. Ustalenie mojego wieku dla osób postronnych wydaje się zazwyczaj sztuką skomplikowaną. Dla mnie to niepojęte, ale ja jestem bardzo subiektywna i nie mam prawa głosu ;) Będąc podlotkiem zasadniczo nic nie wskazywało na to, że dla przeciętnego nieznajomego mój wiek zatrzyma się na.. . no powiedzmy dość wcześnie. To, że pani na poczcie traktowała pannę w wieku licealnym jak gówniarza zasadniczo nie budzi sprzeciwu. Takie prawo Pani Poczty ;) Pierwsze kłopoty (a tam od razu kłopoty, takie tam zwyczajne) zaczęły się gdy w czasie studiów na świat nieoczekiwanie, jednak ku wielkiej radości przyszła na świat pierworodna.
- Biedne dziecko, taka młodziutka a już dziecko ma. Ile ty masz lat dziewczynko?
- 22 – odpowiadałam zgodnie ze stanem faktycznym
- Ile? O bardzo panią przepraszam, myślałam, że 16.
Hm 16! Phi Też coś!
Domokrążcy – handlarze zawsze pytali „Czy jest ktoś dorosły?” No, był! Ja się czułam dorosła. Szczytem było gdy w drzwiach stanął chłopak (na oko w moim wieku) i trzymał w ręku krzyżówki. Tak, tak. Krzyżówki co łaska ale nie mniej niż 2,50zł. No, tak. Kto może podejrzewać dziecko o posiadanie 2,50zł? No kto? Ten domokrążca z całą pewnością nie.
- Przepraszam, czy są rodzice? – zapytał troskliwie.
Tego było już za wiele na moje 25-letnie skołatane nerwy :)
- Przepraszam czyi rodzice? – wysyczałam plując jadem, a z pokoju wychyliła mały łebek moja pociecha z czułym „mama” na ustach.
Pan spłonął jak pochodnia, zrobił raka. Przepraszał i jąkał, że krzyżówki, że ble ble Miałam gest. Dałam co łaska i się pożegnałam z wymalowaną na twarzy chęcią mordu.
I tak mija mi rok za rokiem. Już nawet mam trochę więcej niż 16, znaczy dają mi już ciut więcej.
A ostatnio się nad swoim przemijaniem roztkliwiłam z racji kolejnych urodzin co to nie za dawno temu były przypominając, że czas nie chce się zatrzymać za nic w świecie. I tu na myśl przychodzi mi rozmowa dwóch pań w sklepie:
- Urodziny mam dziś.
- O jak mi przykro.
No, a dziś poszłam do dentysty z problemem niecierpiącym zwłoki i stomatolog, taki koło 50 mówił mi na „ty”, więc już mi trochę lepiej i doszłam do wniosku, że wiek średni to ja osiągnę jak ludzie zaczną się do mnie zwracać „proszę pani”.
Dziś już jadem nie pluję i na wszystkie „ty” moje wewnętrzne samolubne ego krzyczy „Kobito, i tak nikt nie wie ile masz lat. Hura!” :)

7 komentarzy:

  1. To możemy sobie podać ręce. ,mając lat 34 zostałam obsobaczona /a ze mną właściciel kiosku/ przez panią, która krzyczała, że dziecku papierosy sprzedają. Z wiekiem odejmują mi coraz więcej lat, znaczy że czas stanął w miejscu.))A ja jestem próżna i lubię kiedy koledzy mojego syna mówią mi przez pomyłkę na ty,biorąc mnie za jego koleżankę. Ludzie są zdziwieni moim wiekiem, ale są w poważnym szoku dopiero kiedy mają okazję poznać mojego 70 letniego tatkę. :)Tatko ma nadal czarne włosy i brak zmarszczek.:))A ja wiem, że to wszystko nic! Bo oni nie poznali babci mojego tatki, to dopiero było coś!Liczę, że mnie też to czeka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój niestety osiwiał co dla mnie nie rokuje najlepiej, zwłaszcza że ciągle pozbywam się potajemnie siwych włosków, a na pytanie córki co robisz odpowiadam "odmładzam się" :D , ale babcia umierając w wieku 84 lat miała kruczoczarne włosy . Eh

    OdpowiedzUsuń
  3. o matko, jakie z Was szczęściary.
    a siwe włosy?
    nie macie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój pierwszy dzień pracy. Wchodzę do szkoły. A działo się w okresie, kiedy dyrektor sprawował władzę ustawodawczą, a woźna wykonawczą. Otwieram ciężkie drzwi, ciarki po plecach chodzą, mówię grzecznie "dzień dobry" w kierunku pokoju nauczycielskiego się kierując.
    - Gdzie masz worek dziecko?! - słyszę idąc dalej.
    - Dziecko, stój jak do ciebie mówię!
    Przed drzwiami pokoju mnie dopadła, wytarmosiła drąc się nade mną dobrą chwilę. Na szczęście dyrektor wyszedł z gabinetu...;)
    P.S. Chodziło o worek z kapciami oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie mam ani jednego siwca, to wielka oszczędnośc - mogę sobie pozwolić na naturalny kolor:)
    Strasznie to się czułam kiedy chodziłam w ciąży, ludzie się za mną na ulicy oglądali i współczująco głowami kręcili:((

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jestem bardzo przywiazana do swojego naturalnego koloru, dlatego jeśli mam siwe to tylko z tyłu, bo nie moge namierzyć;))) Te z przodu tępię dość skutecznie:) Pewnie któregoś dnia się okaże,że bedę łysa z przodu a siwa z tyłu:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój ulubiony tekst (ekspedientka w sklepiku osiedlowym, w którym od czasu do czasu robię zakupy): Te okulary strasznie cię postarzają, dziecko!
    Następnym razem przyszłam bez okularów, za to z dziećmi własnymi:)

    OdpowiedzUsuń